Strona:PL Daudet - Nowele z czasów oblężenia Paryża.pdf/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Co oni tam widzą? — zapytują żołnierze, idący pieszo.
Dalej naprzód!... I ludzka fala, zatrzymana na chwilę, płynie wciąż powoli, wciąż milcząca... Przed fortem Aubervilliers na widnokręgu, pod zimowem niebem, które oświeca srebrzysto-matowe wschodzące słońce, oddzieliła się mała, delikatna grupka, jakby na japońskim rysunku na perłowej muszli. To wódz ze swym sztabem. Bliżej mnie, tuż przy drodze, stado czarnych wron — to braciszkowie z ambulansu. Z rękami, skrzyżowanemi pod opończami, stoją i patrzą na defiladę tego mięsa armatniego z wyrazem pokory, poświęcenia i smutku.
Ten sam dzień. Puste, opuszczone wsie, domy pootwierane, dachy połamane, okna bez daszków, patrzące na nas, jakby oczy nieboszczyków. Chwilami w tych ruinach, gdzie wszystko wydaje odgłos, słychać jakiś ruch, szmer kroków, skrzypienie drzwi, a kiedy już dom minie, na progu ukaże się jakiś żołnierz z oczyma wpadniętemi, patrzącemi podejrzliwie — to maruder szperający, albo dezerter, pragnący się ukryć...
Około południa weszliśmy do jednego z takich domów chłopskich. Był pusty i nagi, jakby odrapany paznogciami. Izba dolna, ogromna kuchnia bez drzwi i okien wychodziła na podwórze; w głębi podwórza żywopłot, a za nim pole, jak okiem sięgnąć. W jednym kącie były małe kamienne schodki ślimakowate. Usiadłem na stopniu i siedziałem tam dość długo. Tak pięknem było to słońce i ta wielka cisza dokoła. Dwie czy trzy duże muchy, pozostałe z ubiegłego lata, ożywione światłem, brzęczały na suficie pod belkami. Przed kominkiem, na którym były jeszcze ślady ognia, leżał jakiś kamień, czerwony od krwi zastygłej na nim. To siedzenie okrwawione w tym za-