Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wielce, tembardziej, iż uprzedzono nas, że nie będzie już mogła nigdy być matką.. Wówczas to, chcąc, by miała zajęcie, by mieszkała na świeżem powietrzu, kupiłem tę posiadłość w Uzelles; podobało jej się tutaj, albo też udawała, że jej się podoba, by mnie zrobić przyjemność. Była taka dobra!.. Na nieszczęście zamieszkał w okolicy głośny malarz. Irena lubiła ludzi znanych, a ja podzielałem z nią to dziwactwo mieszczanina paryskiego, którego ambicyą jest mieć sławnego człowieka przy swoim stole. Malarz bywał u nas często. Byłto ładny chłopiec, obejście miał nieco teatralne, brodę śpiczasto przystrzyżoną, włosy á la Rubens, a pod pretensyonalnemi pozorami bogatą niesłychanie wyobraźnię, wymowę barwną i ujmującą. Ilekroć przyszedł Irena, przez cały czas jego pobytu, pochylona, piła jego słowa; napróżno potem śpiewały moje skrzypce, — ona słuchała jego głosu, pomimo Mendelssohna i Chopina. Cierpiałem z tego powodu, tak samo jak cierpiałam widząc ją, — znudzoną i milczącą, gdyśmy byli sami, — ożywiającą się, zaróżowioną, na sam odgłos kroków tego człowieka pod naszemi drzwiami. Robiłem jej nieraz za to wyrzuty, śmiejąc się, ale śmiech mój musiał być równie fałszywy jak i jej śmiech, gdy mi odpowiadała z miną naiwną, zdziwioną: „Tak sądzisz?.. ależ nie, zapewniam cię...“ W nocy śniłem, że byłem bardzo wysoki, bardzo silny, piękniejszy niż tamten, a często, zamiast spać, śledziłem jej sen, czyhałem na namiętne okrzyki, jakich, czułem to dobrze, pełno miała na ustach, jakkolwiek nic między niem nie zaszło. Innym znów razem brała mnie ochota zbu-