Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

knę“. I rzeczywiście nazajutrz już go nie było, ale zabrał ją z sobą!...
... Ile przecierpiałem to — wiesz z własnego doświadczenia; mnie o tyle było gorzej aniżeli tobie, iż byłem sam jeden, nie miałem z kim podzielić moich myśli, nie miałem jak ty matki, która wstrzyma cię od niejednego szaleństwa. Ja też popełniłem wszelkie możliwe szaleństwa! Chciałem ich doścignąć i zabić. Dowiedziałem się, że są w Szwajcaryi nad jeziorem Czterech-Kantonów w Gersau. Jakże ciemnem i smutnem wydało mi się to jezioro, gdym tam przybył pewnego wieczoru i stanąłem w hotelu, w którym i oni zamieszkiwali. Moja żona wraz z kochankiem była w kursalu. Obrałem sobie pokój naprzeciwko ich numeru; niezadługo posłyszałem ich wracających wraz z innymi hotelowymi gośćmi. On mówił głośno na korytarzu tym swoim śpiewnym i pieszczotliwym głosem, lecz wkrótce okazało się, iż głos posiada inny u siebie w mieszkaniu; doleciał mnie w wybuchu gniewu, łajania. Roztworzyłem moje drzwi i stałem przez noc całą z rewolwerem w ręku; zaczajony, wyczekiwałem, by rzucić się na nich, chociażby wyłamując zamek w ich pokoju. Powstrzymywała mnie drobiazgowa, głupia okoliczność, nie miałem wprawy w władanie bronią, zwłaszcza tego rewolweru nie znałem zupełnie; kupiłem go przed wyjazdem, kazawszy go nabić sprzedającemu. Zdaje mi się, iż byłbym wszakże o tem zapomniał i wpadł do nich za lada