Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pełnie niedołężnym. Lidia, słysząc tę wiadomość, ochłonęła w swej żądzy zemsty, współczucie wywołał w niej stan generała, naraz strąconego z wyżyn, albowiem wiek i stanowisko dozwalały mu roić o najświetniejszych planach przyszłości.
W jakiś czas potem, Lidia, spacerując z mężem po lesie, ujrzała jadący dróżką powóz wpół otwarty a w nim siedział siwowłosy mężczyzna, nieruchomy, pogrążony w myślach, towarzyszył mu młody człowiek w okularach i długich podkręconych włosach. „Czy poznajesz? to generał! — szepnął Ryszard do żony, generał, ten starzec o śnieżnych wąsach, woskowej cerze i bezwładnem ciele. W pierwszej chwili Lidia nie dala temu wiary. Lecz przekonała się, że tak było w istocie, albowiem o jakie dwadzieścia kroków za powozem, tąż samą zieloną, leśną drożyną postępowała księżna, prowadzona pod rękę przez swego syna, księcia d’Olmütz. Był to ładny blondynek, mogący mieć lat od czternastu do siedemnastu. Księżna też się zmieniła od owego wieczoru razem spędzonego w operze. Z wielką uprzejmością przedstawiła „kochanym sąsiadom“ swego syna, którego nazywano Karlexis, przez złożenie a zarazem skrócenie dwóch imion: dziadka i ojca, Karola i Aleksego. Młody człowiek jadący z generałem, wychyliwszy się z powozu, zawołał chłopca, którego był nauczycielem a księżna, pozostawszy z sąsiadami swymi, rozmawiała z oży-