Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/447

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

boko. Wstręt zaczął uczuwać do samego siebie... dla czego posądza Lidię o nieszczerość?... Dlaczego jej niedowierza po zawartej z nią zgodzie, po rozkosznych pieszczotach, które zgładziły gorycz dawnych wspomnień... nie, nie pójdzie na cmentarz... Lepiej będzie, gdy wróciwszy do domu, powie Lidii z całą prostotą: „Myślałem że jestem uleczony... lecz się myliłem. Myślałem że śmierć kładzie kres wszelkiej zazdrości, lecz widzę, ze nawet umarłemu jeszcze zazdroszczę! Błagam cię więc, Lidio, przestań się litować nad grobem tamtego, bo okazywane przez ciebie współczucie rozdziera mi serce... Jestem znów bardzo nieszczęśliwy!“ Uspokoił się tą chęcią wyznania Lidii bólu, który mu dokuczał... odetchnął swobodniej i zapatrzył się w dal łanów rozesłanych daleko i woniejących kwiatami złocistego rzepaku i białej gryki, której śnieżne zagony docierały aż do lasu.
Jak długo Ryszard siedział pogrążony w swej zadumie — nie zdawał sobie sprawy, chociaż widział jakby we śnie wracających z wycieczki muzykantów... widział gromadki innych ludzi... oraz zwykłych niedzielnych handlarzy, dążących gościńcem w tę lub drugą stronę... W tem, ze stron różnych doleciały do uszów Ryszarda odgłosy dzwonów i dzwonków... było więc południe, dzwoniono, wzywając domowników do stołu. Powstał ze swego miejsca i teraz dopiero spostrzegł, iż siedział tuż w pobliżu żelaznego