Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/422

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Niechaj więc pan tam poczeka... gdy będzie potrzeba, poproszę.
A zwróciwszy głowę ku oknom, skinął na leśniczego, mówiąc:
— Możesz wejść...
Indyanin schudł, pobladł, przygarbił się i postarzał, rzec można było, iż dopiero co powstaje z ciężkiej choroby. Głos mu się nawet zmienił, nie posiadał już teraz dawnego metalicznego dźwięku, chociaż starał się mówić wyraźnie i dobitnie, również jak chciał iść i stać prosto, przybranym będąc w galowy mundur, z torbą myśliwską i z bronią, jak na paradny występ z pańskiego rozkazu.
— Książę panie — rzekł utkwiwszy oczy w dywan rozesłany na podłodze — przychodzę prosić o łaskawe przyjęcie mojej dymisyi.
— Dlaczego?...
— Mój syn wyjeżdża do Ameryki wraz ze swoją żoną... Proszą mnie, abym z nimi razem tam jechał... ja się na to zgodziłem, tylko że wpierw muszę jeszcze zrobić zeznanie przed sądem.
Książę poruszył się w swoim fotelu.
— Przed sądem?... Zeznanie?... A cóż ci się wydarzyć mogło?...
— To bardzo ciężka i brzydka sprawa!...
— Opowiedz!
— Nie wiem tylko, czy zdołam... czy mi siły pozwolą — szepnął ciszej leśniczy, wspierając się plecami o marmurowy komin a fuzya, którą miał