Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/420

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tomność, nie poznaje nikogo i tylko ten krzyk świadczy, że żyje... Ja, jej mąż, przykuty jestem do mojego fotelu i na zawsze bezwładny, ona dotknięta szaleństwem, syn mój, jedyne nasze dziecko, jest już tylko rozkładającym się trupem... Wobec tych klęsk spadłych jak grom na nasze gniazdo, jakże chcesz, abym się okazał wstrzemięźliwy w ściganiu zabójcy... jak możesz chcieć odbierać mi jedyną już tylko możebną radość pomszczenia się, muszę się zemścić i uczynię wszystko, co tylko jest w mojej mocy, by wywrzeć moją zemstę... moją słuszną zemstę...
Sparaliżowany książę mówił dobitnie, głosem pełnym wściekłego gniewu a oczy, w których skupiało się u niego całe ognisko życia, świeciły złowrogo, namiętnie. Zaniepokojony, zmięszany, sędzia tlómaczył się i zapewniał księcia, iż będzie posłuszny jego woli, dziś nadejdą papiery z Paryża i zabójca stanie przed swoją ofiarą, może wtedy coś wyzna, dotychczas bowiem, chociaż od trzech dni jest w więzieniu, nie rzekł jeszcze ani jednego słowa...
— Kpi sobie z was... widzi, że w Corbeil nie dacie sobie z nim rady... nie umiecie prowadzić śledztwa...
— Nie obwiniaj nas, panie generale... wszak zabójca wyznał wszystko zaraz w pierwszej chwili... wpierw nim został osadzony w więzieniu... Pojąć nawet nie mogę, dlaczego z taką łatwością i prawie z rozmysłem obarczył się podejrzeniem dokonania