Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/319

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

którym stanęły i obiedwie panie, by z po za firanek przyjrzeć się przybywającym.
Księża szli zwolna, rozmawiając niby swobodnie lecz z pewnym przymusem. Nowy proboszcz był nizki, tłusty i różowy a wygolona jego twarz, zakończona pulchnymi podbródkami i fałdzista sutanna z peleryną czyniły go podobnym do zadowolnionej i w dobrobycie żyjącej kumoszki. Zatrzymał się przed jednym z klombów, rzuconych na obszernym dziedzińcu i wskazywał swemu wikaryuszowi kwitnące pyszne róże, widodocznie zachwycony ich pięknością. Ksiądz Cerés szedł z goła głową pokrytą bujnemi siwemi włosami i pochylał wyniosłą swą postać ku mówiącemu, jakby chcąc tem wyrazić swoje uszanowanie względem przełożonego, który co najmniej o jakie dwadzieścia lat był od niego młodszy. Twarz księdza Cerés była niezwykle dobra a wyraz jego oczu był dziecięcej szczerości.
— Więc to jest ów lucyper, zbuntowany ksiądz, którego wybryki i samowolę chciano skarcić, osadzając go na kilkomiesięczne rekolekcye?... Nie wyobrażałem go sobie w tej postaci... Ale biedaczysko, jakąż on ma zniszczoną sutannę!...
Ostatnia ta uwaga wyrwała się sędziemu zupełnie mimo woli, wprost przez bijącą różnicę pomiędzy nową, połyskującą sutanną proboszcza a wyrudziałą, poprzecieraną suknią wikarego. Pani Fenigan spojrzała na sędziego z wyrzu-