Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/315

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wów i ziół dolatywał zewsząd jadących. Sędzia zauważył w myśli, iż bardzo stosowną wybrał chwilę do swych zwierzeń. Mówił więc z przejęciem o smutnem swem życiu w kawalerskiej samotności. Pragnął położyć temu koniec. Nigdy przedtem nie zauważył, jak dalece Corbeil jest nudną mieściną... dziś był jarmark i skutkiem tego było trochę życia na ulicach, lecz zazwyczaj miasteczko jest jakby martwe. O godzinie ósmej wieczorem już gasną światła w oknach wszystkich domów a gdy podczas dnia odezwie się turkot powozu na głównej ulicy, ludzie, nie wstając z miejsc i nie potrzebując wyjrzeć oknem, mówią: „Prezydent trybunału wraca do domu“... alboteż o innej znów godzinie: „Omnibus jedzie na dworzec kolei...“ Nie ma ani klubu, ani domów familijnych, gdzieby można było spędzać wieczory. Jedyną dobrą stronę Corbeil stanowi blizkość Paryża. W godzinę można było dojechać koleją do stolicy i pilnować służbowego awansu, za pomocą którego wzmagała się szansa dobrego ożenienia. Tak, stanowczo dosyć już miał samotności i braku własnego domu... wszak nawet stołował się w restauracyi i ze wstrętem myślał, idąc na śniadanie lub na obiad, iż zaraz posłyszy słowa posługacza: „Stół pana sędziego jest nakryty... zaraz podajemy...“ Zatrzymawszy się dość długo nad opowiadaniem tych szczegółów, sędzia uczynił nagły zwrot, wyrażając z zapałem wrażenie,