Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kręcące się i zawsze pasmami splątanemi wychodzące z pod szerokich brzegów słomkowego kapelusza, wyraz jej twarzy był zawsze hardy a zarazem pełen melancholii. Więc to ona... ta mała kiedyś Lidia, znaleziona przy drodze, gdzieś w rowie, zawinięta w szmaty nieznanego pochodzenia... co za niesłychana przemiana zaszła w niej przez te lat pietnaście!
— A żebyś słyszał, jak ona ślicznie gra na organach podczas mszy w niedzielę!... O siostra Marta może być dumną ze swojej uczennicy... Ta mała Lidia zaszczyt jej przynosi... Mówię mała... a wszak ona jest prawie wyższą odemnie...
Zaraz następnej niedzieli Ryszard wybrał się pora zpierwszy z matką do Soisy na mszę; przez cały czas wpatrywał się w delikatny profil Lidii grającej z pochyloną głową; nigdy muzyka nie wydała mu się piękniejszą. Nie, ta dziewczyna nie mogła być zwyczajną znajdą, jak inne sieroty wychowywane w ochronce; świadczy o tem arystokratyczny jej układ i ten talent muzykalny, z którego rzeczywiście siostra Marta może być dumną.
Ryszard bywał teraz co niedziela na mszy w kaplicy przy ochronce w Soisy i pozostawał we czwartek w domu, aby być obecnym w czasie podwieczorku. Razu pewnego na wezwanie pani Fenigan, siostra Marta siadła z Lidią przed rozstrojonym fortepianem stojącym w salonie i grały razem na cztery ręce; klawisze fortepianu brzę-