Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/301

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tymczasem oczekiwany przez pana Aleksandra pociąg z Paryża nadjechał i młoda pani Sautecoeur, wysiadłszy z wagonu doszła właśnie do mostu. Ubrana była w różową suknię w białe paski a poranny wietrzyk owijał lekką spódnicę o smukłe jej ciało, uwydatniając kształty zalotnej kobiety. Tuż przy niej szła, sapiąc, tłusta jejmość, nizka i czerwona. Była to pani Noël, żona profesora z Paryża. Wynajęła ona pokój w domu leśniczego, albowiem doktorzy zalecili jej spędzenie lata na wsi, o ile możności w sosnowym lesie ze względu na zdrowie córeczki, którą właśnie wiozła w dziecinnym wyplatanym wózku. Skoro tylko pani Sautecoeur dostrzegła pana Aleksandra, rzekła do swej towarzyszki, iż ją dogoni, sama bowiem musi się na chwilę zatrzymać. Nie chcąc zwracać niczyjej uwagi, szybko zamieniła kilka słów z ex-kamerdynerem z Grosbourg.
— Książę przyjechał... chce się z panią widzieć w lesie, w pobliżu Chêne-Prieur...
— Niepodobna... zbyt mnie pilnują...
— Kto?... Indyanin?...
— Tak... Zanudza mnie swoją opieką...
W tem na moście ukazało się kilkoro ludzi. Piekarka jechała w swoim wozie i pozdrowiła ich uprzejmem „dzień dobry”. Tuż za nią jechał konno pomocnik rzeźnika, trzymając przed sobą kosz z mięsem, uśmiechnął się do nich, odwracając głowę, gdy ich minął. Pan Aleksander udawał teraz, iż opowiada zaszłe wydarzenie ze starym