Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



XII.
„...Pum... Pum...“

Wróciwszy do Uzelles, pani Fenigan niezmiernie się zadziwiła, że Ryszard nie dopytuje się w dalszym ciągu o Lidię. Najmocniej była przekonana, iż zastanie swego syna pałającego miłością i tęsknotą, tymczasem Ryszard milczał, twarz miał chmurną a jakie dręczyły go myśli łatwo było dociec, co chwila bowiem pomrukiwał, jakby bezwiednie „pum... pum... pum...“ Dla matki był wszakże bardzo serdeczny i cały wieczór grał z nią w szachy. Pochylone ich głowy prawie się stykały, lecz przepaść dzieliła ich myśli. „Co się mu stało — myślała matka — dlaczegóż ta zmarszczka między brwiami taka znów głęboka... i jaki posępny, po cóż to ciągłe żałosne śpiewanie... może są to resztki przeżytego cierpienia... bo wszystko, co mu powiedziałam, uradowało go, lecz musiało zarazem poruszyć jego zgryzoty... czyż tak będzie często?“ Ryszard zaś ze swej strony mówił sam do siebie: „Dobrze mama zrobiła, zostawiając ją