Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chany, możesz odejść“. Wyszedłszy z Grosbourg, poczekałem na moście na Aleksandra i rzekłem mu: jeżeli jeszcze kiedykolwiek podejmiesz się podobnego zlecenia, to jakiem Sautecoeur, palnę ci w łeb i kadłub twój rzucę do rzeki!
Przy tych słowach małe okrągłe oczy leśniczego błysły dziko i okrutnie.
— Od kogóż jednak pochodziły owe kolczyki — zapytał Ryszard, czując, że blednie skutkiem własnej domyślności.
— Od tego, o kim lepiej teraz nie mówić — odrzekł Indyanin, spostrzegłszy, iż zbytecznie się wygadał. — Oj tak, moja strojnisia szlochała i zawodziła żale. Całą noc słyszałem, jak utyskiwała. A dziś rano miałem z nią rozprawę i ostrzegłem jejmościankę: „moja kochana, pamiętaj sobie, że masz jakgdyby dwóch mężów. Jeżeli jeden jest ślepy, bo widzi tylko twojemi oczami, to ostrzegam cię, że ten drugi niedowierza twoim manewrom i jak cię złapię, to będzie z tobą krucho. Postępuj więc jak należy, jesteś ostrzeżona“.
Kończył właśnie te słowa, gdy fertyczna młoda pani Sautecoeur, przepasana białym fartuszkiem, wniosła do pokoju i postawiła przed nimi półmisek z jajecznicą z grzybami. Zapach rozszedł się dokoła, nęcąc ku sobie rozmawiających. Gospodyni kręciła się, usługując i zerkając zalotnie ku Ryszardowi, który, nie zważając na nią, zapadł w zadumę. Postać Karlexisa zarysowała się w je-