Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wyścigi przestały ją zajmować. Patrzała na uwijające się łodzie, jak na stada morskiego ptactwa a myśl jej uleciała za nieobecnym, za ojcem dziecka, które czuła w swojem łonie. Bo miłość jej, ta więcej pozorna, niż rzeczywista miłość, była już teraz tylko myślą o spadających obowiązkach i przejawiała się jedynie w budzących się uczuciach matki. Wróciwszy do żółtego domu, Lidia wciąż myślała ze smutkiem, lecz zarazem i lubością o upragnionem przez siebie dziecku. Obojętnem okiem zaledwie spojrzała na ożywienie panujące koło portu w Haliguen. Tłumy strojnego ludu patrzały na solowe tańce marynarzy a komisarz marynarki w mundurze jaśniejącym od złotych haftów, rozdawał medale zwycięzcom regat; przy odgłosach kobzy odbył się konkurs pływania; biorący w nim udział rzucali się w spokojną wodę portu, ponad którego brzegami kręciły się między ludźmi świnie i spłoszone ptactwo domowe.
Agaryta, zadowolona z rozrywki, bawiła się nowością widoku a wieczorem, pożyczywszy od pani kapitanowej wielkiej latarni, namówiła Lidię, by poszła popatrzeć na tańce, mające miejsce na głównym placu w Quiberon.
Wieczór był chłodny, zerwał się ostry wiatr a gwiazdy jarzyły się na ciemnem niebie. Szły wązkiemi drożynami i tak głęboko wrytemi w ziemię, że wiatru nie czuły. W miarę zbliżania się do miasteczka, ludzi coraz to więcej było na tych