Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

iż padła ofiarą sztucznych machinacyj pomysłu pana Aleksandra.
Ze smutnemi swojemi myślami pozostała sam na sam aż do południa. Pan Aleksander wyszedł z hotelu, w celu odszukania swojej rodziny, o której po raz pierwszy od lat czterdziestu przypomniał sobie w Monte Carlo, gdy trzeba było wynaleźć miejsce bezpieczne i spokojne dla ukrycia kochanków, których wypłoszył wiadomością przyjazdu Otella. Wrócił do hotelu punkt o godzinie dwunastej w południe. Twarz miał promieniejącą, odnalazł bowiem swojego wuja, kapitana okrętu handlowego, który mieszkał wraz z swoją żoną w odosobnionym domku nad małą zatoką zwaną Port Haliguen. Reszta rodziny, nazwiskiem Blanchard, wymarła i pan Aleksander mógł jedynie obejrzeć liczne jej groby na piasczystym cmentarzu w Quiberon.
— Moja ciotka Maison — Jaune — mówił pan Aleksander, nadając to przezwisko żonie kapitana Blanchard od żółtego domu, którego była właścicielką — chętnie wynajmie pani hrabinie cały swój dom wraz z meblami, podejmuje się przy tem kuchni. Jest gotowa na rozkazy pani hrabiny i pana hrabiego skoro tylko tu przyjedzie. Za chwilę ciotka Maison-Jaune przyśle wózek dla zabrania rzeczy.
Zaraz po śniadaniu, Lidia przeniosła się wraz ze służącą do żółtego domku, tuż po nad morzem. Rada była, iż port dochodził prawie pod same