Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na dół po wschodach, i znalazłem dwa koty wygłodniałe i chude! Rzuciłem im kawał słoniny, którą chciwie pożarły; wprawdzie zwierzęta te nie były mi na nic pożyteczne, lecz litość przemogła, zabrałem je na tratwę, czego potém bardzo żałowałem, bo rozmnożywszy się robiły mi różne psoty, tak że je musiałem wystrzelać.
Noc przepędziłem znów pod namiotem, uzbrojony pistoletami i strzelbą; pies leżał przy moich nogach, nie było więc obawy, aby mię wróg jaki zeszedł niespodzianie.
Następnego poranku dopłynąwszy wpław do okrętu, zbudowałem nową tratwę. Oprócz innych użytecznych rzeczy, zabrałem kilka garnków z konfiturami, kilkanaście chustek do nosa, chustki na szyję, nakoniec duży zegar okrętowy. Rewidując wszystko z pilnością, napotkałem pod łóżkiem kapitana tajną kryjówkę, w któréj była znaczna summa pieniędzy.
— Cóż mi po was! — zawołałem z niechęcią, — wszak od siedmiu lat posiadam garść złota, a dotąd najmniejszego zeń użytku nie miałem. I w saméj rzeczy już chciałem pozostawić skarb nietknięty, ale myśl że może kiedyś znajdzie się jego właściciel, nakłoniła mię do zabrania.
Policzyłem pieniądze: było 1,934 poczwórnych portugałów złotych, 780 gwinei, i 4,360 piastrów srebrnych hiszpańskich, w ogóle cała summa wynosiła przeszło półszósta tysiąca funtów szterlingów, i ważyła przeszło centnar. Z trudnością szkatułę wywindowałem z pod łóżka, ale pieniądze musiałem rozdzielić, bojąc się naraz spuszczać ich na tratwę.
Jednéj rzeczy tylko niedostawało, to jest obuwia: zaledwie po staranném szukaniu udało mi się zgromadzić kilka par trzewików pozostałych po majtkach, i w nie najlepszym