Strona:PL Czechowicz - Opowieść o papierowej koronie.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Śpiewa i tka na płótnie złociste chryzantemy. I za łez swoich deszczem rzęsistym nie widzi, że pojaśniało w chacie. Stanął przy niej święty Franciszek i mówi. Kieby leluje mówić mogły, nie insyby miały głos:
... Je coz se tak śpiewos, dziewce?...
... Śpiwom mój smutek....
... Jakiż on?
... Lute ma serce mój ostomilsy, lute, jako u źwierza...
... Wicaska z Gubio uskromiłek i jego potrafiem. Kaz zyje?
... W zamku, dobry cłeku...
... He, to ty pono wysy sięgas, niz dziewki z okolicy. Pewno to król, Hendryk niescęsny...
Nic Maryś nie odrzekła, patrzy bez okno do pola. Na rżysku, pod białem niebem psów cały kierdel, jak owiec. Trąbki brzęcom, polowace goniom ku Tatrom.
Polowanie.
... Jeśliś haw świenty i doli mej poradzić fces, lejdze ku niemu! On haw, na cornym koniu...
... Dy jo go już znom. To on sie mi cudował w krakowskim kościeie u Franciskanów. To on w prochu lezał przed sklanym obrazę pana Wyspiańskiego! Trudno z nim. ale idem...
Myśli Maryś, gdy ten hipnon do dźwierzy: — Coby to prawda była, ze ty mi go wrócis, choć na jeden wiecór, ej wiera, całabyk była twoja, mój świenty!
Cień w chacie, Spoziera Maryś. Zbójnik wszedł. Włosy w kiecki, pas na trzy piędzie seroki, portki kraśno cyfrowane.
... Dziewce, wróce ci go na jeden wiecór. Potem moja bees...
... Jakoz?
... Moja rzecz. Bedzie twój...
... Nie łzes? Przysiengnij! Na pistolce.
Kładzie zbójnik palce na głowni pistoletu i przysięga:
— Na mój honor zbójnicki, na siubienice wiśnickie, na dusiu moju i te pistolce...
Wchodzi król do chaty. Stanął u proga. Poznał zbójnika.
...Psie, do nogi! Waruj Postumie!

1.

Za murami, w ciemną noc pochmurną, u stóp gmachów jakiegoś książęcia jest uliczka, ogrodami pachnąca i cichutka, jak mury nad Wisłą. Tam ich dwoje.
Maryś: Czemu ci oczy płoną niesamowitym blaskiem?
Król: Boś piękna i pachnąca. Gęstwina włosów twych pachnie, jak rumo Goplany, jaskółkami obwiązane...
Maryś: Kochasz moje włosy?...
Król: Ciebie całą... jeno, że cię nie znam.
Maryś: Tak, jak i ja ciebie.
Król: Wiesz, nazwę ci dam: Maryś Nieznana albo Daleka...
Maryś: Dobrze, panie, kocham cię, więc poddaję się wszystkiemu, czego żądasz...