Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pozwól zacałować cię za twoją epopeę ostatnią, drogi mistrzu! — rzekł jeden.
— O, jestem ledwie niezdarnym twym uczniem, tytanie pieśni! — bronił się drugi.
— Drogi przyjacielu, nie mów tego! Ja ledwie zdolny jestem z prochu patrzéć na twój lot orli.
— A ja w słodkiém oczarowaniu zaglądam do twéj niezmierzonéj głębokości.
Gwiaździsty zwrócił się z kolei do pokornie klęczącego Błękitnego i, witając go, winszował mu jego ostatniego zbioru poezyj, mecenas i Obłoczny tymczasem odprowadzili pana Brouczka na stronę, a ten ostatni począł mówić szeptem:
— Abyś nie powziął mylnego wyobrażenia o literaturze księżycowéj, ziemianinie, wiedz, że Gwiaździsty odznacza się poniekąd staranną formą, w którą umie odziewać swe słabe i powszednie myśli. Mimo to, jego miłość własna jest niezmiernie drażliwa i z tego powodu zaliczono go do stopnia, który mu się właściwie nie należy.
— Jakżeby mógł być zdatnym do czego, gdy nie mieszka w méj Świątyni wszech sztuk i nie jest pod mém rozporządzeniem! — dorzucił również pocichu mecenas, poczém poprosił gości, aby usiedli.
Gwiaździsty, idąc do stołu obok panaBrouczka, odwiódł go na stronę i rzekł zcicha:
— Przychodzisz więc do nas aż z dalekiéj kuli ziemskiéj, a bezwątpienia w celu studyowania naszéj literatury. Chcę więc dlatego ostrzedz cię, abyś nie sądził o stanie naszego piśmiennictwa z tych słabych wier-