Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie dziwię się wcale, że wyglądam w waszych oczach dość oryginalnie; przecież i wy dla mnie nawzajem jesteście... hm... hm...
Pan Brouczek połknął zgryźliwe słowo odwetu i ciągnął daléj spokojnie:
— Zresztą, zapewniam pana, żem dobrowolnie na księżyc nie przybył i że powrócić na ziemię pragnę z całego serca, tylko nie wiem, jaką drogą. Jakaś niepojęta siła oderwała mię najwyraźniéj od ziemi i to z taką szybkością, żem stracił przytomność. Gdym przyszedł do siebie, już byłem tu. Może to Bóg mię ukarał za jakie grzechy, albo może i dyabeł zrobił sobie ze mnie piekielną igraszkę.
Selenita zamyślił się, tymczasem pan Brouczek zbierał i uporządkowywał swe myśli. Zdziwiła go najpierw ta niezwykła postać, a teraz znowu uderzył go niesłychanie fakt, że mieszkaniec księżyca mówił po czesku. Księżyc zatém jest zamieszkanym przez czechów! Zdumiewająca rzecz! Jaka to radość dla biednego narodu naszego! Powierzchnia księżyca wynosi niemal trzynastą część powierzchni ziemi, a wedle spostrzeżeń Brouczka można wnioskować, że jest zaludnioną dość gęsto. Napewno można twierdzić, że ilość ludności księżycowéj wynosi trzynastą część ludności ziemi; mamy więc tedy około stu milionów selenitów — a owe miliony to są nasi rodzeni bracia!
Odrazu więc stajemy się największym narodem europejskim i możemy już z pogardą spoglądać na niemców, francuzów i zresztą wszystkie ludy ziemi. Któryż bowiem z narodów może się pochlubić tém, że ma braci