Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niem; ale Janek z pod dzwonu objaśnił go, że obie bramy są najmniéj strzeżone, ponieważ nieprzyjaciel obozuje w stronie południowéj miasta.
— Nieprzyjaciel obo.... obozuje w str... stronie... — wyjąkał pan Brouczek. Cóż to, Praga oblężona, czy co?
— Oczywiście. Jakżeż, czyż nie wiesz o wielkiem wojsku krzyżowców, zebraném ze wszystkich narodów świata, oblegającém Pragę od strony północnéj pod dowództwem Zygmunta.
Teraz dopiero zrozumiał pan Brouczek, dlaczego podejrzywano go o szpiegostwo i w duchu pomyślał sobie:
— Tego jeszcze brakło; nie dość na tém, że dyabli mnie zanieśli do dawnéj Pragi, trzebaż, aby to jeszcze zdarzyło się właśnie wówczas, gdy ów przeklęty Zygmunt ją oblega. Toż dopiero będę rad, gdy zaczną tu bombardować! A co to będzie, gdy mi każą jeść końskie mięso, jeśli nie coś jeszcze gorszego?
Tymczasem Domszyk objaśniał dalej:
— Wprawdzie bram nie zamykamy, ale strzeżemy je pilnie, a w mieście dajemy wielkie baczenie na wszystkie osobistości podejrzane, których śledzą specyalnie do tego wybrani ludzie; tym właśnie w dzień nie uszedłbyś. A gdzie twoja gospoda?
— Nigdzie. Całą noc błądziłem po ulicach.
— I nie spotkałeś czasem rajcy z ławnikami?
— Jakiego rajcy, jakich ławników?
— Chodzą z laskami posrebrzanemi, które są znakiem ich urzędu. Wiedz, że oddawna mamy zwyczaj, aby po odezwaniu się wieczornego dzwonu rajcowskiego