Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

którego właściciel przychodził prawdopodobnie po to tylko, aby się nacieszyć widokiem bajecznego bogactwa.
Nic dziwnego, że widok takich cudów był dla pana Brouczka wielką niespodzianką. W całéj Pradze nie wiedział ani słyszał nigdy o skarbcu, któryby wartością nagromadzonych klejnotów przewyższał o wiele takiż skarbiec kapucynów w klasztorze loretańskim na Hradczanach. Natychmiast przyszło mu na myśl, że tajemne przejście przyprowadziło go do skarbca króla Wacława — skarbca, który pozostawał w ukryciu do czasu, aż nań Brouczek przypadkowo natrafił. Myśl ta odurzyła go na razie. Jeśli tak jest istotnie, musi mu przypaść koniecznie część skarbów, a już nawet dziesiąta ich część uczyni go co najmniéj milionerem!
Znów potarł zapałkę, a zobaczywszy drogą lampę złotą, wiszącą na srebrnym łańcuszku u sufitu, zapalił ją natychmiast i tém dostatecznie oświecił sobie niewielką przestrzeń.
Teraz mógł się dowoli nasycić widokiem klejnotów. Dotykał się ich, brał do ręki niektóre, zgadywał w myśli ich cenę... W jednéj chwili zapomniał o swym strachu i tych okropnych myślach, które go niedawno jeszcze w podziemném przejściu tak przygnębiały. Był zachwycony.
Podczas tego oglądania przymknął nieco drzwi otwarte wewnątrz, i tu nowa spotkała go niespodzianka. Zobaczył, że drzwi te od wewnątrz przedstawiały się, jak obraz w przepysznych ramach złoconych, który, gdy drzwi były zamknięte, tak szczelnie przylegał do