Strona:PL Curwood - Kazan.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

my skalne, wprost przed siebie ku rzece Mac Farlane. Gdy się już znalazł nad jej brzegiem, zwrócił się w górę rzeki, nie wątpiąc, że o czterdzieści mil stamtąd Szara Wilczyca, która wyczekiwała już nań niejednokrotnie, czeka go i teraz w miejscu, gdzie został schwytany.
O świcie był u celu, pełen nadziei i ufności. Rozejrzał się dokoła w poszukiwaniu towarzyszki, zaskowytał zcicha i machał ogonem. Ale Szarej Wilczycy nie było nigdzie.
Siadł więc na zadzie i ozwał się samczem, przywołującem wyciem. Ale żaden głos nie ozwał się w odpowiedzi. Zaczął więc węszyć i szukać wszędzie.
Tysiąc rozlicznych śladów krzyżowało się ze sobą; biegał za niemi i węszył, ale napróżno. Równie bezowocnie nawoływał też towarzyszkę wyciem.
Wreszcie dokonało się w jego umyśle to samo rozumowanie, jakie poprzednio błysnęło w myślach Szarej Wilczycy. Tę, co mu zaginęła, tę, której poszukiwał, odnajdzie niewątpliwie tam, gdzie przez dłuższy czas byli ze sobą razem.
W myśli stanęło mu naprzód wypróchniałe drzewo na gościnnym moczarze, gdzie przebył z Szarą Wilczycą poprzednią zimę. Tam więc ruszył, skoro noc spowinęła niebo w granatowe mroki. O-se-ki, Wielki Duch, pochylił się nad nim i kierował jego krokami[1].

Dniem i nocą, w świetle jesiennego słońca, w jarzeniu migotliwych gwiazd, biegł bez przerwy

  1. Jak wiadomo, pies równie jak wilk przebiegać może znaczne przestrzenie, nie błądząc i dążąc ściśle do wytkniętego celu. Stwierdzone są wypadki, że psy, które poszły za armją napoleońską do Moskwy, wróciły stamtąd po stracie poległego pana do swych dawnych domów we Francji lub we Włoszech.