Strona:PL Curwood - Kazan.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w świecie obgryzać mięką jeszcze korę z młodych pędów.
Po dłuższej bieganinie w kółko Kazan przystanął wreszcie przed Szarą Wilczycą. Ból, wywołany przez ostre kolce jeżoźwierza nieco już stracił na sile. Wciąż jednak czuł Kazan jeszcze głębokie, stałe palenie.
Szara Wilczyca zbliżyła doń pysk oślepły i zaczęła nim wodzić po łbie, starając się coś wyczuć językiem. Wreszcie chwyciła parę kolców w zęby i wyrwała je.
Kazan ozwał się na to radosnym skowytem, poczem Szara Wilczyca powtórzyła troskliwy zabieg. To go już przekonało ostatecznie; położył się na ziemi, wyciągnął przednie łapy, przymknął ślepia i oddał się pieczołowitym zabiegom towarzyszki, nie skomląc więcej, a tylko od czasu odzywając się dźwiękiem „lip“, niby cichutką skargą.
Wnet cały pysk począł mu krwawić. Coś z godzinę oddawała się pracy Szara Wilczyca mimo swą ślepotę, aż wreszcie zdołała wydobyć większą część przeklętych kolców. Zostały tylko co krótsze lub te, co zbyt głęboko uwięzły, by je mogła pochwycić zębami.
Kazan zeszedł wówczas do strumyka i jął chłodzić palący pysk w zimnej jak lód wodzie. Sprawiało mu to ulgę ale tylko chwilową. Kolce bowiem, jakie jeszcze tkwiły w ciele, wywoływały w pysku i ma wargach zapalenie, coraz wzrastające w miarę, jak igły darły tkankę mięsną i zagłębiały się w ciało niby żywe istoty.
Wreszcie wargi i pysk jęły mu puchnąć. Z gęby toczyła mu się zmieszana z krwią ślina, a oczy nabiegły krwią. Minęło dwie godziny odkąd Szara Wilczyca ukończywszy swój zabieg, schroniła się z powrotem do dziupli, a nieszczęśliwy Kazan był ciągle w tym samym stanie.