Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dziwna rzecz, że wyszedł cało z takiej przygody; nic mu nie będzie i wkrótce napewno odzyska przytomność.
W rzeczy samej Dawid westchnął głęboko i otworzył oczy. Obie siostry, choć same najokropniej przerażone, otoczyły go troskliwemi staraniami. Hejward sądził, że niebezpieczeństwo już przeminęło, ale myśliwiec pokręcił głową i prowadząc go do otworu jaskini:
— Patrz pan, — rzekł — co się dzieje na rzece. Założyłbym się, że ci hultaje odważą się puścić wpław przez wodospad, a może im się uda i na naszą wysepkę się dostać.
Hejward ujrzał z przerażeniem cztery postacie miedziane, walczące z gwałtownym prądem i czepiające się pni drzewnych, które woda unosiła w tę stronę; może widok tych pni dodał im odwagi. Już dopłynęli tak blisko, że za chwilę mogli wyskoczyć na brzeg wysepki.
— Gotuj się pan do walki — szepnął Sokole Oko do towarzysza — moja strzelba nie chybi.
Powiedziawszy to, przytknął palec do ust i gwizdnął przeraźliwie; Mohika-