Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Myśliwiec spojrzał uważniej na młodzieńca i zdjął czapkę z uszanowaniem.
— Dobrze — rzekł, — lecz chciałbym wpierw obaczyć waszego przewodnika.
Odszedł w stronę wskazaną przez majora, gdzie obie panie czekały niecierpliwie zakończenia tej rozmowy. Dalej nieco, wsparty o pień drzewa, stał Indyanin; gdy nadszedł myśliwiec, nie wyrzekł on ani słowa, ale spojrzał na niego wzrokiem ponurym i dzikim.
— Jabym z takim przewodnikiem za nic nie podróżował po lasach — rzekł myśliwiec, powróciwszy do Hejwarda.
— Czy tak? Niedarmo więc go podejrzywałem.
Myśliwiec zwrócił się do swoich dwóch towarzyszów czerwonoskórych i mówił coś do nich z żywością, wskazując w stronę, gdzie stał przewodnik. Oni słuchali w milczeniu, potem wzięli swe strzelby na ramiona, odeszli w stronę przeciwną i znikli w głębi lasu.
— A teraz — rzekł myśliwiec do mayora, staraj się pan zająć rozmową przewodnika, żeby nie zemknął. Ci dwaj