We wszystkiem tem nie nie było nadzwyczajnego, ani wóz zatem ani woźnica nie ściągnął szczególnej uwagi miss Templ. Ale gdy przechodziła koło niego, idąc do bram więzienia, które o kilka kroków były dalej, usłyszała go mówiącego do wołów, i głos ten ją mocno poruszył. Spojrzała na niego i pod grubem odzieniem woźnicy poznała Olmera Edwarda. Oczy ich spotkały się na chwilę i pomimo ciemności wieczora poznanie się było zobopólne.
— Miss Templ! Pan Edward! — jednocześnie krzyknęli, chociaż uczucie panujące w nich w tej chwili zdawało się wszelki głos tłumić.
— Czy się nie mylę? — rzekł Edward. Spotykamże w rzeczy samej miss Templ w blizkości więzienia? Pani zapewne idzie do plebanii? Dobry wieczór miss Grant, przepraszam, żem jej od razu nie poznał.
Ludwika westchnęła tak cicho, że ją zaledwo przyjaciółka usłyszeć mogła.
— Nie, nie idziemy do plebanii — odpowiedziała Elżbieta — lecz idziemy do więzienia. Chcemy przekonać Nattego, że nie zapominamy jego usług, i chociaż jesteśmy niewolnikami prawa, niemniej przeto do wdzięczności skłonne jesteśmy. Jeżeli pan także do niego idzie, będziemy prosiły o dziesięć minut cierpliwości. Bądź zdrów, panie Edwardzie, chcę... żałuję bardzo, że go widzę w takim stanie. Jeślibyś się zgodził, jestem pewna, że mój ojciec...
— Będę czekał, póki się pani podoba — zimno odpowiedział Edward. Mogęż prosie nawzajem, abyście panie nie mówiły nikomu o tem, żeście mnie tutaj spotkały?
— Możesz być pewnym — rzekła Elżbieta — że go nie wydamy. I poszła dalej, wziąwszy za rękę swoją przyjaciółkę.
Gdy przyszły pod bramę więzienia, miss Grant cichym głosem do niej rzekła:
— Czy nie byłoby dobrze, abyś część tych pieniędzy oddała 01ivierowi? Ojciec twój pewnoby tego nie zganił, a tylko połowy tej sumy potrzeba do okupienia Nattego.
Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/397
Wygląd
Ta strona została przepisana.