Strona:PL Constant-Adolf.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

den to był mój list do barona de T***, drugi — list do Eleonory. Zrozumiałem aż nadto dobrze okropną zagadkę! Wszystkie wysiłki jakie czyniłem alby przedłużyć chwile pożegnania, obróciły się w ten sposób przeciw nieszczęśliwej którą pragnąłem oszczędzać! Eleonora przeczytała obietnicę zerwania kreśloną mą własną ręką; obietnicę, która podyktowała jedynie chęć pozostania dłużej przy niej, i którą właśnie szczerość tego pragnienia kazała mi powtarzać, rozwijać na tysiąc sposobów. Obojętne oko pana de T*** z łatwością poznało w tych mnogich zapewnieniach niezdecydowanie i wybiegi mego własnego serca; ale okrutnik zbyt dobrze obliczył, iż Eleonora ujrzy w mym liście nieodwołalny wyrok. Zbliżyłem się: popatrzała, nie poznając mnie. Przemówiłem; zadrżała. „Co to? wykrzyknęła; ha! jakież cierpienia sprawia mi dźwięk tego głosu!“ Lekarz spostrzegł, iż obecność moja pogarsza jej malignę, i błagał abym się oddalił. Jak odmalować to, co przeszedłem przez trzy długie godziny! Lekarz wyszedł wreszcie. Eleonora zasnęła głęboko. Nie rozpaczał jeszcze o ocaleniu, jeżeli z przebudzeniem gorączka się uśmierzy.
Eleonora spała długo. Dowiedziawszy się, iż się zbudziła, napisałem z prośbą o chwilę rozmowy. Kazała mnie wprowadzić. Chciałem mówić; przerwała. „Niech nie słyszę od ciebie, rzekła, żadnego okrutnego słowa. Nie żądam nic, nie sprzeciwiam się niczemu; ale niech ten głos który tyle kochałam, ten głos który rozbrzmiewał w głębi mego serca, nie wnika w nie aby je rozdzierać. Adolfie, Adolfie, byłam gwałtowna, mogłam cię dręczyć; ale ty nie wiesz com wycierpiała. Dałby Bóg, abyś nie dowiedział się nigdy“.
Wzruszenie jej doszło ostatecznych granic. Oparła czoło na mej ręce; było rozpalone; straszliwy skurcz zmienił jej rysy. „W imię nieba, wykrzyknąłem, droga Eleonoro, wysłuchaj mnie. Tak, jestem winien; ten list...“ Zadrżała i chciała się oddalić. Zatrzymałem ją. „Słaby, udręczony, ciągnąłem, mogłem ustąpić przez chwilę okrutnym naleganiom; ależ czyż sama nie miałaś tysiącznych dowodów, iż nie mogę pragnąć tego, coby nas mogło rozdzielić? Byłem znękany, nieszczęśliwy, niesprawiedliwy; walcząc zbyt