Strona:PL Conan-Doyle - Tajemnica Baskerville'ów.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ktor Watson, uwiadomił mnie o treści swojej rozmowy z panią, wiem także to, coś pani zamilczała...
— Cóżem zamilczała?
— Wyznałaś pani, że sir Karol na jej prośbę miał znajdować się o dziesiątej przy furtce — wiemy, że o tej godzinie śmierć go spotkała. Nie wyjaśniłaś pani: jaki stosunek zachodzi pomiędzy tymi dwoma faktami.
— Nie są w żadnym stosunku do siebie.
— Byłby to dziwny zbieg okoliczności. Sądzę jednak, że zdołamy wykazać związek pomiędzy jednym faktem a drugim. Chcę być z panią zupełnie szczerym. Poczytujemy ten „wypadek” za morderstwo; podejrzanym jest nietylko przyjaciel pani, mr. Stapleton, lecz i jego żona...
Mrs. Lyons zerwała się na równe nogi.
— Jego żona?... — krzyknęła.
— Tak. Rzecz wyszła na jaw. Osoba, która, dotychczas uchodziła za jego siostrę, jest właściwie jego żoną...
Pani Lyons usiadła znowu, jej palce ścikały poręcz fotela z taką siłą, że aż paznogcie zbielały.
— Jego żona! — szeptała. — Jego żona! Więc on jest żonaty!...
Sherlock Holmes rozłożył ręce, jak gdyby chciał powiedzieć, że niema na to rady.
— Chcę mieć dowód. Jeśli pan potrafisz stwierdzić te słowa faktami... — Nie dokończyła, głos zamarł w jej piersi.
— Przybyłem, uzbrojony w dowody, wiedząc, że ich pani zażąda — oświadczył Holmes, wyjmując paczkę papierów z kieszeni. — Oto fotografia małżonków, zdjęta przed kilku laty w York. Zapisani są w księgach zakładu fotograficznego jako „państwo Vandeleur”, ale