i oliwą i tłuczono pospołu z figami. Zresztą jego niemiły, bladożółty kwiat polecał go na ziele zmarłych. Przed bramami miasta siewano go dla powstrzymania czarów[1]. Daléj był kwiatem podziemia narcyz z powodu swéj martwéj jaskrawości barwy i swego odurzającego zapachu[2]. W równéj linii stał z nim hyacynt, a jego przynależność do kwiatów podziemia motywowało osobne podanie. Pierwotnie bowiem miał być Hyakintos chłopcem przecudnéj urody i ulubieńcem Apollina, który go ćwiczył w sztuce rzucania kręgiem. Gdy tedy razu pewnego odbywali ćwiczenie w Amyklai, Zefir, który również zakochany był w Hyakintosie, lecz bez wzajemności, pochwycił rzucony przez Apollina krąg i pokierował nim tak, iż spadł całą siłą na głowę nieszczęsnego chłopca, który padł trupem na miejscu. Z krwi jego powstał kwiat tegoż imienia, a w prążkach i kreskach na jego listkach czytała fantazya Greczyna litery, wyrażające głos skargi pośmiertnéj „aiai“[3]. Podlug innéj wersyi jednakże kwiat ten wyróść miał nie z krwi Hyakintosa, ale z krwi samobójczej Aiaxa[4]. Również bluszcz zaliczał się do kwiatów nieboszczyków i to przeważnie z tego powodu, iż oplatano nim grobowce.
Spotkanie téż wozów lub ludzi, niosących bluszcz, uważano za znak złowrogi[5]. Używano go, podobnie jak bób, przy stypach pogrzebowych[6]. Wreszcie i roślina, która nie da się już dzisiaj bliżéj oznaczyć, a którą starożytni nazywają pothos, należała do tej kategoryi z tego powodu, iż nią obsiewano groby[7].
Niewiele zdołaliśmy zebrać przysłów, odnoszących się do tego zakresu wyobrażeń. I tak: rodzajem złorzeczenia było wyrażenie „idź do wiecznéj szczęśliwości“ w znaczeniu naszego „idź do licha“[8] Gdy kto plótł niedorzeczności, mawiano o nim, iż „plecie, jakoby spadł z grobu“[9]. O niebezpiecznie chorych