Strona:PL Chołoniewski Antoni - Początki dziejów naszych.djvu/07

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sobie lotna — wyobraźnia ludzka. Wyobraźnia — czyja? Byłoby to niezmiernie szczęśliwym wypadkiem, gdyby autorem tego najstarszego, więcej, niż zamierzchłego łamu historji ojczystej, historji bajecznej, baśniowej, utkanej z mgły zmyślenia, gdybyśmy autorem jego nazwać mogli wyobraźnię ludu polskiego, tego ludu, który patrzał żywemi oczyma na rzeczywistych niegdyś Piastów, Ziemowitów, Ziemiomysłów i Mieszków, który jadł miód z pasieki Piastowej i asystował Mieszkowym postrzyżynom. Byłaby to bowiem pół-bajka dziejowa pół-prawda, byłaby to prawda, przepuszczona przez cudowny filtr fantazji ludowej, prawda, jaką jest każd poetyckie wypowiedzenie się wyobraźni ludu.
Lecz nie. Nie żywe to zmyślenie wyobraźni plemienia, które ową historję — bajkę z łona swego wysunęło, lecz papierowy produkt kronikarzy — przyozdabiaczy dziejów, w dodatku najczęściej cudzoziemców. Z łatwością też rozeznamy się tu między bajecznością swojską a obcym fałszem. Owe najpiękniejsze baśni naszych pradziejów, jak o Lechowem orłem gnieździe, o Wandzie co niechciała Niemca, o ukaraniu niedobrego Popiela, o Piaście i aniołach i t. d. — to baśni — zmyślenia, w których któż nie domyśli się, nie odczuje pochodzenia z głębin narodowej duszy, nawet przez oschłą literacką robotę kronikarzy nie na tyle szkodliwą, aby nie przyzostała w nich woń rodzimego uczucia. A czyż potrzeba Polakowi udowadniać dopiero, że owe pseudobohaterskie bajdy, o Leszkach — Złotnikach, o wojnach polskich z Juljuszem Cezarem, czy cofanie historji Polaków do czasów Aleksandra Wielkiego i splątanie jej z temi czasami, to produkt kronikarzy — pochlebców, obliczony na połechtanie nie tyle nawet dumy, co