Strona:PL Chawa Rubin.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 28 —

Po tych słowach nastąpiły uderzenia, straszny ryk, szamotanie się, a wreszcie skok jakiegoś ciała, łamiącego krzaki i spadającego na ukrytą w nich Chawę. Był to Franek, uciekający przed pogonią poczhaltera. Żydówka krzyknęła i naturalnym popędem pobiegła naprzeciw goniącego.
— A, złodziej — wołał Chrząstkiewicz, sapiąc spostrzegłszy ją i osadziwszy się na miejscu — ja jego jeszcze nastaluję!
— Co on ukradł? — spytała bojaźliwie Chawa.
— Pocztę, listy porozcinał, pogubił czy poniszczył. O, nie daruję, nie daruję mu tego — krzyczał Chrząstkiewicz, uderzając kijem o ziemię. Jędrzeju! Idź do miasta, i przynieś mi librę papieru, zaraz raport spiszę.
Podczas gdy Jędrzej pobiegł po papier, a jego pan zamknął się w kancelaryi dla obmyślenia raportu, weszła Chawa do kuchni. Zmartwiona wypadkiem poczhalterowa nie mogła z początku o czem innem mówić, ale zwolna dała się naprowadzić na sprawę jesiotra.
— Kupiłabym — rzekła — gdyby mi Fercio dał pieniędzy. Ale wątpię, ten szelma zra-