Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nocy i zdawała się nastawiać ucha na pomruk fal, które łamały się smutno o samotne wybrzeże.
„Zdaje mi się, że jeszcze słyszę dzwon, który, wśród nocy, zwoływał zakonnice na czuwanie i modły. Podczas gdy dzwonił zwolna, a dziewice udawały się w milczeniu do ołtarzy Wszechmocnego, ja biegiem pod klasztor: tam, sam jeden u stóp murów, słuchałem w świętej ekstazie ostatniego dźwięku śpiewów, które mięszały się pod sklepieniem świątyni ze słabym odgłosem fal.
„Nie wiem w jaki sposób, wszystko to, co powinno było podsycać me zgryzoty, tępiło przeciwnie ich ostrze. Łzy moje zawierały mniej goryczy, kiedy je wylewałem na skały, wśród wiatrów. Cierpienie moje nawet, dzięki swej niezwykłej naturze, przynosiło z sobą niejaką osłodę: miłe jest to co nie jest pospolite, nawet gdy samo w sobie jest nieszczęściem. Powziąłem stąd niemal nadzieję, ze i siostra będzie zczasem mniej nieszczęśliwą.
„List, który otrzymałem od niej przed wyjazdem, zdawał się utwierdzać mnie w tej myśli. Amelia użalała się tkliwie mej boleści, i upewniała iż czas złagodzi jej zgryzotę »Nie rozpaczam o mem szczęściu, mówiła. Teraz, kiedy ofiara się spełniła, sam nadmiar jej pomoże mi odzyskać niejaki spokój. Prostota moich towarzyszek, czystość ich ślubów, jednostajność