Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

poematy, których bohater krzepi! niegdyś jego starość. Siedzieliśmy na kilku kamieniach, zjedzonych mchem; potok płynął u naszych stóp; koza pasła się opodal wśród szczątków wieży, a wiatr morski świstał po haszczach. Obecnie, religja chrześcijańska, również córka wysokich gór, zatknęła krzyż na pomnikach Morweńskich bohaterów i trąciła w harfę Dawida nad brzegiem tegoż strumienia, wpadłe którego Ossjan dobywa! jęku ze swej harfy. Równie pokojowa jak bóstwa Zelmy były wojownicze, strzeże trzód tam, gdzie Fingal toczył boje, i zaludnia aniołami pokoju chmury, dotąd zamieszkałe przez mężobójcze widziadła.
„Starożytna i śmiejąca Italja ukazała mi tłum swych arcydzieł. Z jakąż świętą i poetycką grozą błądziłem po tych rozległych budowlach, poświęconych przez sztukę religji! Co za labirynt kolumn! Jakie szeregi arkad i sklepień! Jakże piękne są szmery które słyszy się dokoła tych kopuł, podobne do hałasu fal w Oceanie, do szeptu wiatrów w lasach lub do głosu Boga w świątyni! Architekt buduje, można powiedzieć, myśli poety, i czyni je dotykalnemi zmysłom.
„Mimo to, czegóż nauczyłem się aż dotąd z tylą mozołu? Nic pewnego u starożytnych, nic pięknego u współczesnych. Przeszłość i teraźniejszość, to dwa niezupełne posągi: jeden wydobyto pokaleczony od uszkodzeń wieków