Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pewien katolik z Wrocławia ukradł w swoim kościele złote serduszka i inne wota. Stawiony przed sąd, powiedział, że je otrzymał od Matki Boskiej. Skazano go. Wyrok, wedle zwyczaju, posłano do podpisania królowi pruskiemu. Król zwołał zgromadzenie teologów, dla rozstrzygnięcia, czy absolutnie niemożliwe jest, aby Matka Boska robiła pobożnemu katolikowi drobne podarki. Teologowie katoliccy, bardzo zakłopotani, orzekli, że niema absolutnej niemożliwości. Wówczas król napisał pod wyrokiem: „Ułaskawiam podsądnego, ale zabraniam mu pod gardłem przyjmować na przyszłość jakichkolwiek prezentów od Matki Boskiej i od Świętych“.

Biskup de L... był przy śniadaniu, kiedy mu oznajmiono księdza de... Biskup zaprasza go do stołu, ksiądz odmawia. Prałat nalega. „Eminencjo, powiada ksiądz, śniadałem już dwa razy, przytem dziś jest post“.

Biskup z Arras, przyjmując w katedrze ciało marszałka de Levis, rzekł kładąc rękę na trumnie: „Mam go nareszcie, tego cnotliwego człowieka...“

Księżna de Conti, córka Ludwika XIV, widząc następczynię tronu, która spała lub udawała że śpi, rzekła popatrzywszy na nią: „Jest jeszcze brzydsza we śnie, niż kiedy nie śpi“. Księżniczka, nie ruszając się, rzekła: „Pani, nie każdy może być dzieckiem miłości“.

Amerykanin pewien, widząc sześciu Anglików oderwanych od oddziału, miał tę niepojętą odwagę aby się rzucić na nich, dwóch zranić, innych rozbroić i przyprowadzić ich do generała Waszyngtona. Generał spytał go, jak mógł pokonać sześciu ludzi. „Skoro tylko ich ujrzałem, puściłem się na nich i otoczyłem ich“.