Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Vaines odpowiedział: „Proszę pana, niema w tem ani słowa prawdy; nigdy nie byłem w żadnym domu, w którym by panu przyznawano dowcip i nigdy nie powiedziałem że go pan nie ma“.

Pan N... powiadał, że ci, którzy wdają się w obszerne usprawiedliwienia wobec publiczności, zdają mu się podobni do psów, które biegną i naszczekują za karetką pocztową.

Człowiek jest nowicjuszem w każdej epoce życia.

N... powiadał młodemu człowiekowi, który nie wiedział że go kocha pewna kobieta: „Pan jest jeszcze bardzo młody, umie pan czytać tylko wielkie litery“.

„Czemu, powiadała dwunastoletnia panna de..., czemu to zdanie: Uczyć się umierać? Widzę, że się to ludziom udaje bardzo dobrze od pierwszego razu“.

Powiadano panu N..., który już nie był młody: „Nie jesteś już zdolny kochać. — Raczej nie śmiem już; ale powiadam sobie jeszcze czasem na widok ładnej kobiety: Jak jabym ją kochał, gdybym był wart miłości!“

„Nie lubię, powiadał N..., owych kobiet nieskazitelnych, powyżej wszelkiej słabostki. Zdaje mi się, że widzę nad ich drzwiami wiersz Dantego z nad bramy piekieł:

Voi che intrate lasciate ogni speranza.
„Wy którzy tu wchodzicie, porzućcie wszelką nadzieję“.

Jestto godło potępionych.

„Szanuję ludzi ile tylko mogę, mówił pan N...; mimo to, szanuję ich mało, nie wiem czem się to dzieje?“