Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzekł Villeroi nie podnosząc głowy, trzeba naprawić, zaraz dam rozkazy“. Wezwał potem prezydenta Jeannin: „Trzeba będzie zbadać“. odparł. Przyszedł Sully, spojrzał na belkę: „Ech, królu, skąd, jak? Ta belka przetrwa nas obu“.

Dewot pewien, występując przeciwko ludziom którzy roztrząsają artykuły wiary, rzekł naiwnie: „Panowie, prawdziwy chrześcijanin nie roztrząsa tego w co mu każą wierzyć. To tak jak z gorzką pigułką; jeżeli zaczniesz gryźć, nigdy nie przełkniesz“.

Regent rzekł do pani de Parabère, dewotki, która, aby mu się przypodobać, odezwała się niezbyt po chrześcijańsku: „Darmo się silisz, i tak będziesz zbawiona“.

Pewien kaznodzieja mówił: „Kiedy ojciec Bourdaloue kazał w Rouen, narobił tam wiele zamętu: rękodzielnicy rzucali swoje warsztaty, lekarze chorych, etc. Ja kazałem tam następnego roku; wszystko wróciło do porządku“.

Kiedy pan de B... słyszał albo czytał o jakiemś uczynku nikczemnym lub zbrodniczym, wykrzykiwał: „Och, dałbym chętnie talara, aby był Bóg“.

Bachelier namalował lichy portret Jezusa: jeden z przyjaciół rzekł mu: „Nic nie wart ten portret, uważam że ma twarz głupią i pospolitą. — Co ty powiadasz? odparł, naiwnie Bachelier; d‘Alembert i Diderot, którzy właśnie stąd wyszli, uważali że jest bardzo podobny“.

Pan de Saint-Germain prosił pana de Malesherbes o jakieś wskazówki w sprawach które miał przedłożyć Radzie. „Ważne zdecyduj sam, rzekł Malesherbes, a resztę zanieś na Radę“.