Przejdź do zawartości

Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/045

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chodziło o to aby wyleczyć Ludwika XV, młodego jeszcze, z nałogu darcia koronek u rękawów swoim dworakom. Podjął się tego pan de Maurepas. Zjawił się przed królem w najcudowniejszych koronkach w świecie. Król zbliża się i drze mu jedną. Pan de Maurepas drze najspokojniej drugą, mówiąc tylko: „Nie zrobiło mi to żadnej przyjemności“. Król, zdziwiony, zaczerwienił się, i od tego czasu nie darł już koronek.

N..., chcąc wyrazić jednem słowem rzadkość uczciwych ludzi, mówił mi, że „w społeczeństwie, uczciwy człowiek stanowi odmianę gatunku ludzkiego“.

Ludwik XV uważał, że trzeba odmienić ducha narodu i radził nad sposobami sprawienia tego cudu z panem Bertin (t. zw. małym ministrem), który zażądał poważnie nieco czasu, aby nad tem podumać. W wyniku tego dumania, to znaczy swoich refleksyj, orzekł, iż byłoby pożądane, aby naród przejął się duchem panującym w Chinach. Tej to pięknej idei zawdzięcza publiczność kolekcję zatytułowaną Historja Chin, albo Roczniki Chińczyków.

Książę de Lauzun mówił: „Często spieram się z panem de Calonne; ale, ponieważ żaden z nas nie ma charakteru, każdy na wyprzódki stara się ustąpić; który znajdzie bardziej elegancki sposób wycofania się, ustępuje pierwszy.

Pan de Brissac, oszalały na punkcie szlachectwa, określał często Boga wyrażeniem: „Szlachcic w niebiesiech“.

N... powiadał, że „zobowiązać, oddać usługę, nie wkładając w to całej możliwej delikatności, to niemal stracony trud. Kto tego zaniedba, nie zyska nigdy serca, a o zdobycie serca właśnie idzie. Tacy niezręczni dobroczyńcy podobni są do generała, który zdobywa miasto, pozwalając garnizonowi wycofać się do fortecy i tem samem czyni swą zdobycz niemal daremną“.