Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/032

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pani de Montmorin mówiła do syna: „Wchodzisz w świat, mogę ci dać tylko jedną radę: abyś się kochał we wszystkich kobietach“.

„Trzeba, powiadał N..., schlebiać ludziom albo budzić w nich lęk. To są małpy, które skaczą tylko w nadziei orzecha, albo z obawy bata“.

Hrabia d’Argenson, człowiek inteligentny ale zepsuty i drwiący z własnego upodlenia, mawiał: „Moi wrogowie darmo się trudzą, nie obalą mnie. Niema tu większego lokaja odemnie“.

Margrabia de Chastellux, zakochany jak student, widząc że żona jego zajmuje się przez cały obiad młodym i przystojnym cudzoziemcem, zbliżył się do niej gdy wstano od stołu i czynił jej nieśmiałe wymówki. Na to pan de Genlis rzekł: „Idźcie, idźcie, człowieku, jużeście dostali“. (Formuła używana wobec żebraków, którzy ponownie naprzykrzają się o jałmużnę).

N..., doskonały światowiec, powiadał, iż najbardziej wyrobiło go to, że „umiał w potrzebie przespać się z kobietą czterdziestoletnią a słuchać osiemdziesięcioletniego gaduły“.

N... powiadał, że gonić za fortuną kosztem nudy, zabiegów, nadskakiwań możnym, zaniedbaniem uprawy własnej duszy i myśli, to znaczy łowić płotkę na złoty haczyk.

Książę de Choiseul i książę de Praslin spierali się raz o to, kto jest głupszy, król czy książę de la Vrillière. Książę de Praslin twierdził, że pan de la Vrillière; tamten, jako dobry poddany, obstawał za królem. Jednego dnia, na radzie, król palnął potężne głupstwo. „I cóż, Praslin, rzekł książę de Choiseul, cóż teraz powiesz?“