Strona:PL Chajim Nachman Bialik - Powieść o pogromie poemat 1907.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A jeśli świt na schyłku dni
Fałszywej zabłyśnie cnoty,
I sztandar, barwy naszej krwi,
Swobodne rozwinie wzloty;
Zuchwale zadrwi z naszych ran
I z mordów minionej doby,
I pląs wolności, z hukiem trąb,
Przydepcze męczeńskie groby, —
Niech wówczas niebo zginie w mgle
I zamknie ze wstydu oczy,
Niech słońcu się zapłonie twarz
I w naszą krew przeistoczy.
Niech znak Kaina hańbi świat
I głosi o wiecznej plamie,
Niech głosi, że Bóg stracił moc
I skruszył wszechmocne ramię.
Niech gwiazda gwieździe szepnie drżąc:
Oto ból wielki, potężny,
A oto kłamstwo w szatach pstrych,
W obłudzie swej niebosiężnej.
A Bóg? Bóg prawdy i Bóg msty,
Przyjrzawszy się tej ohydzie,
Na ludzkość zwali gniewu grom
I z wielkim swym mieczem wyjdzie…