Strona:PL Cezary Jellenta Dante.djvu/036

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

leży rozumieć — znowu orzec trudno. Opinia «naukowa» półgębkiem tylko oświadcza się za tem, że pocieszycielką była «filozofia,» choć sam poeta domysł ten popiera drugim doniosłym utworem Biesiada (Il convivio amoroso albo convito), w którym występuje w todze filozofa. Wraca on tam do spowiedzi «Nowego życia» i objaśnia, że «szlachetna pani,» której urokom się poddał w swym smutku, to właśnie filozofia. Mówi o jej piękności i słodyczy, nazywa ją córą Boga... Szeregiem zestawień usiłuje też wykazać niezbicie prawdę tego wyznania Witte, którego prace stanowią epokę w dziale badań nad Dantym.
Ale dzisiaj przeważa już zdanie przeciwne. Ci, co wolą opierać się na własnem bezpośredniem wrażeniu i na znajomości duszy ludzkiej, bez wahania odrzucają hypotezę «Filozofii.» Czują oni, i zdaje się słusznie, że zbyt pochwytną i cielesną posiada urodę następczyni Beatryczy, i domyślają się w niej żywej kobiety. Do ich grona należy też autor «Wieczorów florenckich,» który, co prawda, nieco powierzchownie sądzi i zbyt po gospodarsku załatwia się z danemi literatury dantejskiej. Wolę przeto rozumowanie Scartazziniego, gruntowne a jednocześnie przemawiające do serca i bardzo ludzkie. Opierając się na określeniu allegoryi, podanem przez samego poetę i na szczególnej jego manierze poetyckiej dwuznaczności, badacz ten dochodzi w każdym razie do przekonania, że były dwie pocieszycielki od siebie niezawisłe: i filozofia, i jakaś piękna mieszkanka z nad brzegów Arno.
Zagadnienie to do dzisiejszego dnia jeszcze roznamiętnia umysły. Jest to spór między rycerskością względem poety a trzeźwością. Boć nie wierzyć własnym jego słowom, gdy zapewnia, że drugą kochanką — była tylko ukochana allegorya, jest to ni mniej ni więcej tylko posądzać wielkiego idealistę o obłudę.