Strona:PL Cecylia Niewiadomska - Dotrzymuj słowa.djvu/06

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale Gucio rzucał się na szyję siostrze, ściskał, całował i tak ładnie prosił, że siostry same wstawiały się za nim do mamy. Mama pozwalała.
Tymczasem wieczorem przyszedł zwykle kto z gości, starsi byli zajęci, nie mieli czasu go pilnować, i Gucio tak długo odkładał naukę, aż mu się spać zachciało.
Wstanę jutro raniutko — myślał sobie. — Ale raniutko zaspał, a potem był wstyd.
Albo mama wychodzi wieczorem.
— Mój Guciu — prosi — idźże spać o 9-ej, słuchaj Kasi, nie czytaj długo, bo znowu będziesz jutro niewyspany, a do lekcji wstać trzeba.
I Gucio obiecywał, przyrzekał najszczerzej, że zamknie książkę o wpół do dziewiątej, chociażby nawet nie skończył powiastki.
Ale nazajutrz zwykle Kasia narzekała, że i do dziesiątej zeszło, nim się spać położył.
Był też dosyć nieporządny. Ileż to razy przyrzekał mateczce, że będzie pisał starannie, — ale gdzie tam! Dziś obiecał, a jutro znowu przyniósł naganę z kaligrafji; kajety zaś miał takie, że wstyd było pokazać je komu.
I co tu robić z takiem niepoprawnem dzieckiem?
Razu jednego do rodziców Gucia przyjechał stryj Ksawery i przywiózł synka swo-