Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/724

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lanowych z podkrążonemi oczami, warkoczami, spadającymi na plecy i trzewikami na potrójnych podeszwach.
Powróciwszy do domu, młoda gosposia przebrała się i kładła fartuszek, poczem, ująwszy swe bujne pukle obu rękami, jak to czynią aktorki w scenach obłąkania, odrzucała je z impetem na plecy i zabierała się na dobre do roboty, mierząc, ważąc, tłukąc i t. p., co dawało w rezultacie różne pudyngi i plumpudyngi.
Że jednak panna Wilier nie zajmowała się nigdy podobnemi rzeczami, pani Johnowa Rokesmith napotykała niekiedy niezwalczone trudności, i zmuszona była wtedy uciekać się do pewnego, uczonego dzieła, zatytułowanego, „Wyborna gospodyni angielska“. Nad książką tą medytowała Bella długie chwile z głową, opartą na rękach i z miną osoby, studyującej czarną magię, bo też „wyborna gospodyni” która uważała się także, jak się zdaje, za wyborną Angielkę, wyrażała się tak zawiłą angielszczyzną, że ta mogłaby uchodzić równie dobrze za język Kamczadałów.
— Co pleciesz, głupia — wołała wtedy Bella, jako do żywej osoby. — Upiłaś się chyba. — Mimo to pogrążała się znów w badaniu zawiłych kombinacyj „wybornej gospodyni“, która w dodatku miała styl dziwnie suchy i rozkazujący, jak generał, komenderujący żołnierzami.
„Weź, mówiła, łyżkę mąki, trzy masła, szczyptę pieprzu lub cynamonu“, a, co gorsza, żądała czasem rzeczy niemożliwych lub zgoła nieistniejących.