Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/530

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


ROZDZIAŁ IV.
Coraz gorzej.

— Spostrzeżenia Belli były aż nadto trafne. Złocony śmieciarz zmieniał się z dniem każdym i nabierał narowów, o któreby go nikt pierwej nie posądził. Nadymał się i przybierał tony wobec swych podwładnych; stał się szorstki dla służby, a nawet dla swego sekretarza. Pewnego dnia Bella, wszedłszy do jego gabinetu, zastała tam Rokesmitha, z którym pan Boffen omawiał jakiś interes,
— Czy nie przeszkadzam? — spytała, wchodząc.
— Ależ nie, nie, zawsze jesteś pożądana, — rzekł do niej Boffen z dawnym szczerym uśmiechem, ale skoro tylko zwrócił się do Rokesmitha, na twarzy jego ukazał się znów ten przykry wyraz, który Bella już znała. Układał właśnie wraz z Rokesmithem warunki wynagrodzenia za jego pracę tonem, który mógł dotkliwie urazić uczucia delikatne sekretarza.
— Zatem honoraryum moje wynosić będzie 200 funtów rocznie, — zaczął Rokesmith.
— Jakie honoraryum? Mów pan poprostu pensya. Wyznaczam panu 200 funtów pensyi rocznie, sądzę, że to ładny grosz.
— Ależ Noddy! — hamowała go żona.
— O cóż ci chodzi, moja stara? Jakem służył niegdyś u nieboszczyka Harmona, nikomu się nie śniło nazywać wynagrodzenia mego inaczej, jak