Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/436

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na miejscu — odparła Liza, gładząc pieszczotliwie po włosach małą robotnicę. — Pan przychodzisz od Karola, panie Headstone?
— Niezupełnie, — odparł nauczyciel. — Brat pani wie o mojej wizycie, ale to nie on mnie do niej nakłonił. — Usiedli oboje, Jenny patrzyła na nich przenikliwie. — Bradley czuł dziwną suchość w gardle, tak, że trudno mu było przemówić. Mimo to przystąpił wprost do przedmiotu, który go zajmował.
— Karol Hexham, jak się spodziewam, nie ma żadnych tajemnic przedemną, to też powierzył mi całą tę drażliwą sprawę. — Liza spytała go, o jakiej sprawie chce mówić. Bradley spojrzał na nią, lecz spuścił oczy, skoro tylko spotkał się z jej wzrokiem.
— Nie chcę — rzekł — kłaść zbytniego nacisku na moment drażliwy, wspomnę też jedynie o projektach brata pani, nad które pani przełożyła propozycyę tego... zdaje mi się, że nazwisko jego jest Wrayburne.
Próbował spojrzeć jej w oczy, lecz spuścił wzrok natychmiast. Liza milczała, a on czuł się coraz mocniej zakłopotany.
— Faktem jest — zaczął, czując zawsze przykrą suchość pod językiem, — że Karol powiedział mi wszystko. Miałem szczerą chęć poprzeć go w jego zamiarach kształcenia pani. Byłby to dla mnie wielki zaszczyt i wielka przyjemność. To też, widząc, że dobre moje chęci zostały odrzucone, doznałem żywego zmartwienia.