Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/337

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mowem państwa Laminie i doskonałą harmonią, panującą między nimi.
— Jestem pewna — mówiła do pani Lammie — że pan Alfred kocha panią, jak kochanek i myślę...
— Georgiano! moje życie — upomniała ją pani Lammie — nie uważasz dość na to, co mówisz.
— Boże jedyny, czy ja co złego powiedziałam? — Powiedziałaś, „pan Alfred“, a przyrzekłaś mi przecie, że odrzucisz ceremonialny przydomek „pan“, mówiąc o moim mężu.
— Więc tylko to? Chwała Bogu, myślałam, że powiedziałam coś daleko gorszego, bo ile rozmawiam z Ma, zawsze mi się wymknie coś okropnie niestosownego.
— Ale ze mną, kochanie, możesz mówić wszystko swobodnie.
— Tak! pani nie jest moją Ma, co za szkoda. Jakby to było dobrze, gdyby pani była moją Ma.
Sofronia obdarzyła swą przyjaciółkę najsłodszym w świecie uśmiechem, poczem zaprosiła ją na podwieczorek do swego buduaru,
— A więc — rzekła, nawiązując rozmowę — Alfred odpowiada pojęciu, które sobie wytworzyłaś o kochanku?
— Och nie, ja o tem nie myślałam — broniła się panna Podsnap, kryjąc, o ile mogła, swe odkryte łokcie — ja tylko chciałam powiedzieć, że musi panią bardzo kochać, że jest dla pani taki dobry, taki uważający.