Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ko ciężko, jak człowiek, który wraca z szybkiego pościgu.
— Wstań pani — rzekł wreszcie — i pomówmy poważnie.
Nie zwróciła uwagi na ten rozkaz.
— Wstań, mówię ci, Sofronio!
Mówisz? Doprawdy mówisz? — przedrzeźniała go z najwyższą ironią.
Spuściła głowę, udając, że nie wie o tem, iż mąż jej patrzy na nią, ale czuła na sobie ten wzrok i była zakłopotana.
— Wstań pani, pójdziemy stąd mistress Lammie, dosyć już tych scen. Zrozumiała mnie pani?
Podał jej rękę a ona nie opierała się dłużej i wstała. Poszli tym razem w stronę swego mieszkania,
— Mistress Lammie — mówił do niej Alfred. — Byliśmy oboje oszukani i oszukaliśmy się wzajemnie, jest to błędne koło, z którego nie wyjdziemy.
— Pan pierwszy zaczął mnie wyróżniać.
— Poco wspominać fakty, których, niestety, nie potrafimy już odwołać.
— Zostałam haniebnie wyzyskana.
— Ja także. Myślę, Sofronio, że uspokoiłaś się już o tyle, aby zrozumieć nasze wzajemne położenie i przyznaję ci chętnie, że byłem ostatnim głupcem, żeniąc się z tobą tak na słowo.
— A ja! — przerwała mu Sofronia — a ja, czem byłam!