Strona:PL Bronte - Villette.djvu/809

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szych zarannych dni wielkiego Ojca naszego i naszej Matki — aby zakosztować rosy wspaniałego tego poranka, skąpać się w promieniach wschodzącego jego słońca.
W drodze powrotnej opowiedział mi Monsieur Paul, że stosunek jego do Justyny-Marii był zawsze ojcowski jedynie, że za jego zgodą i aprobatą jest ona od szeregu miesięcy już zaręczona z niejakim Hansem Müllerem, zamożnym kupcem niemieckim, i że ślub ich ma się odbyć w ciągu tego roku jeszcze. W istocie jak się zdaje, niektórzy krewni i znajomi Monsieur Paula patrzyliby chętnym okiem na poślubienie przez niego Justyny-Marii mając oczywiście na względzie utrzymanie jej majątku w rodzinie; jemu samemu wszelako wydaje się pomysł podobny absolutnie niedopuszczalny, potworny wręcz.
Dotarliśmy do drzwi wejściowych domu Madame Beck. Zegar na wieży kościoła Świętego Jana Chrzciciela wybił dziewiątą. O tej samej godzinie w tym domu przed półtorarokiem człowiek ten, kroczący teraz przy moim boku, pochylił głowę przede mną, spojrzał mi badawczo w oczy, zlustrował moją twarz i zadecydował o moim losie. Tego wieczora pochylił się ponownie, spojrzał na mnie i wydał wyrok. Jakie odmienne wszelako było teraz jego spojrzenie — jakie biegunowo odmienne moje losy!
Uznał mnie za zrodzoną pod jego gwiazdą: zdawał się rozpościerać nade mną jej promienie, niby chorągiew ochronną. Ongi, kiedy nie znałam go jeszcze i nie kochałam, uważałam go za szorstkiego i za dziwaka: niski jego wzrost, niezwykła ruchliwość, kanciastość, smagłość cery — cała jego powierzchowność i zachowanie nie podobały mi się. Teraz, przesiąknięta jego wpływem, żyjąc jedynie uczuciem jego dla mnie, należycie oceniając jego wartość rozumem, a dobroć jego — sercem, stawiałam go wyżej nad wszystkich, nad całą ludzkość.
Rozstaliśmy się: dał mi uroczyste zobowiązanie, a potem pożegnał się ze mną. Rozstaliśmy się: Nazajutrz odpłynął okręt jego wraz z nim na pokładzie.



421