Strona:PL Bronte - Villette.djvu/765

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

może pani żądać od niej? Pani będzie musiała pójść do niej, ona wszakże nie będzie mogła przyjść do pani.
Tak powinna byłabym odpowiedzieć, o ile moją rzeczą byłoby udzielenie odpowiedzi na natarczywe pytanie Madame Walravens, nikt wszelako nie zdawał się zapatrywać tak jak ja, nikt nie zdawał się zdumiony, ani zaskoczony, nikt nie zdradzał wahania co ma odpowiedzieć. Osobliwe, dziwaczne, oszałamiające, zagadkowe pytanie, zadane przez Madame Walravens spotkało się z najzwyklejszą, najpospolitszą odpowiedzią:
— Justyna Maria — rzekła jedna z otaczających ją osób — przyjdzie niebawem; jest w kiosku. Będzie tutaj za chwilę.
Po tym pytaniu i po tej odpowiedzi zmienił się nieco nastrój i ton pogawędki, która pozostała jednak w dalszym ciągu równie swobodna, lekka, powierzchowna, nieco bezładna i przeplatana drobnymi ploteczkami, jak poprzednio. Słyszeć się jedynie dawały nowe nie zaznaczone dotychczas wzmianki, aluzje, komentarze, docinki, wszystkie wszakże były tak niejasne i urywane, tak ściśle dotyczyły osób niewymienianych z imienia ani nazwiska, czy okoliczności bliżej nieokreślanych, że mimo starannego wsłuchiwania się — a rozmyślnie wsłuchiwałam się z taką uwagą, jak gdyby od tego co usłyszę zależały własne moje losy — nie mogłam wyciągnąć z wysłuchanych słów nic więcej ponad to, że projektowany był jakiś plan, dotyczący upiornej owej Justyny Marii martwej, czy żywej. Rodzinna junta zdawała się planować jakiś zamach na nią z niewiadomego mi, ale im wszystkim bardzo leżącego na sercu powodu. O ile się zdawało, była mowa o małżeństwie, o majątku — nie mogłam jednak domyśleć się dla kogo — może dla Wiktora Kinta, a może dla Monsieur Josepha Emanuela, jako że obaj oni byli bezżenni. Wydało mi się nawet w pewnej chwili, że wzmianki owe, docinki i żarciki miały na względzie młodego jasnowłosego cudzoziemca, należącego do tego samego towarzystwa, które, mówiąc do niego i o nim, nazywało go „Heinrich Müller“. Do całej tej beztroskiej paplaniny natrętnie od cza-

377