Strona:PL Bronte - Villette.djvu/753

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powodowany niewątpliwie życzliwością, nie widział nic dziwnego w moim znajdowaniu się tutaj bez niczyjej asysty, dopatrując się jedynie dla samego siebie w tym fakcie obowiązku możliwego rozciągnięcia nade mną dyskretnej, ale skutecznej opieki. Wystarawszy się dla mnie o miejsce i krzesło, wycofał się bez zadawania mi jakichkolwiek pytań, bez dodania zbytecznego słowa. Nic dziwnego, że profesor Emanuel lubił wypalić swoje cygaro, wypocząć i przeczytać gazetę w księgarni tak dyskretnie nienarzucającego się Monsieur Mireta — obaj oni doskonale byli do siebie wzajem dopasowani.
Zaledwie zdążyłam usiąść na moim nowym miejscu, a od razu zorientowałam się, że przypadek — przy życzliwym współdziałaniu godnego mojego przyjaciela — dopomógł mi ponownie do znalezienia się w pobliżu znanej mi dobrze grupy. Wprost przede mną siedzieli matka i syn Brettonowie oraz ojciec i córka de Bassompierre‘owie. Gdybym chciała wyciągnąć rękę, mogłabym dosięgnąć nią drobnej figurki, sprawiającej wrażenie królowej elfów. Strój jej zapożyczył uroczej swojej świetności od kwiatów i liści lilii wodnej; cokolwiek nie było w jej ubraniu śnieżnie białe, było zielone barwy zielonego lasu wczesną wiosną. I moja chrzestna matka również siedziała tak blisko, że gdybym przechyliła się nieco naprzód, mógłby oddech mój poruszyć wstążki jej kapelusza. Siedzieli zbyt blisko mnie; wobec tego, że przed chwilą zostałam poznana przez człowieka stosunkowo obcego, zaniepokoiło mnie to nazbyt bliskie sąsiedztwo ludzi, znających mnie tak dobrze.
Wzdrygnęłam się też, kiedy pani Bretton, zwróciwszy się do pana Home‘a, rzekła, jak gdyby pod wpływem nagłego serdecznego impulsu:
— Ciekawa jestem, co powiedziałaby poważna moja mała Lucy, gdyby znalazła się tutaj. Żałuję, że nie sprowadziliśmy jej z sobą; podobałoby się jej bardzo to wszystko.
— O, tak, na pewno, oczywiście, zachwycona byłaby w swój poważny, rozsądny sposób; szkoda wielka, że nie

365