Strona:PL Bronte - Villette.djvu/709

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tak, jak oceniałby je każdy gentelman, jak pan sam oceniłby je w podobnych warunkach — nie one jednak były przynętą dla Grahama. Kocha on prawdziwie pańską córkę, widzi w niej najpiękniejsze, najwznioślejsze jej zalety, i umie należycie je ocenić.
— Jakto? Czyżby małe moje ukochanie miało posiadać naprawdę „najpiękniejsze, najwznioślejsze zalety?“
— O, sir, czy przyjrzał jej się pan owego wieczora, kiedy tylu wybitnych luminarzy wiedzy, tyle znakomitości ze świata nauki obiadowało tutaj?
— Byłem istotnie zdumiony i zaskoczony jej zachowaniem się owego wieczora; jej maniery dojrzałej kobiety wywołały uśmiech na moich ustach.
— A czy dostrzegł pan, jak ci wszyscy najwybitniejsi Francuzi skupili się dokoła niej w salonie?
— Tak, dostrzegłem, sądziłem jednak, że szukają odprężenia niejako, że bawią się nią, jak bawiliby się ładnym dzieckiem.
— O, sir, Paulina zachowywała się z niepospolitym urokiem i dystynkcją, słyszałam też, jak ci francuscy panowie, mówiąc o niej, nazywali ją „pétrie d‘esprit et de grace“ — pełną rozumu i wdzięku. — Doktór Bretton był o niej tego samego zdania.
— Jest dobrym kochanym dzieckiem — nie ulega wątpliwości, przyznaję też w istocie, że posiada dużą siłę charakteru. Przypominam sobie teraz, że pielęgnowała mnie pieczołowicie, kiedy byłem chory w pewnym okresie mojego życia; przypuszczano, że umrę; pamiętam, że w miarę pogarszania się stanu mojego zdrowia przybywało jej sił i tkliwości zarazem. A kiedy nastąpiła wreszcie rekonwalescencja, jakim promieniem słońca była ta dziecina w pokoju chorego! Krążyła dokoła mojego fotela bezszelestnie i była promienna jak mały duszek świetlny. A teraz przychodzi ktoś i pragnie pojąć ją za żonę! Nie chcę, nie zgadzam się rozstać z nią! — zakończył z jękiem.
— Zna pan panią Bretton i jej syna od tak dawna — próbowałam podsunąć mu nową myśl — wydanie Polly za

321